Mam problem z teściową. Raz na tydzień jedziemy do niej na obiad z moją żoną, czasem rzadziej. Kiedy siedzimy przy stole, jestem jeszcze w trakcie jedzenia, a ona ciągle – “no dołóż sobie jeszcze kotlecika”, “dołóż sobie sałatki” itd. Czasem to oleję, ale czasem to mnie naprawdę wkurza, szczególnie gdy mam gorszy dzień. Wiem ile potrzebuję zjeść i nie potrzebuję niańczenia. Ale głupio mi zwrócić uwagę, żeby nie robić napięcia, ogólnie to bardzo sympatyczna kobieta i mamy dobre relacje.
4 komentarzy
Nie ty jeden brachu masz taki problem. Z teściowymi już tak jest – albo jest za źle, albo za dobrze.
Mnie też wkurza takie gadanie. Sytuacja wydaje się bez wyjścia 😀
To nie jest tylko syndrom teściowej. To syndrom każdej babci i niektórych mam również. Jest to naprawdę wkurzające, każdy zdrowy na umyśle człowiek potrafi stwierdzić, czy jest najedzony czy nie.
Ale wpycha Ci do buzi czy gdzie? 😀