Parę miesięcy temu kupowałem w polomarkecie przy ulicy Słowackiego kotlety z lodówki. Kupiłem dwa różne rodzaje. Takie niepakowane, leżą i babka podaje ile się zażyczy.
Wróciłem do domu, wstawiłem je do piekarnika i po chwili smród niemal zwalił mnie z nóg. Kotlety były zepsute. Jak były zimne, to tak nie było czuć, były mocno schłodzone. Po podgrzaniu wszystko wyszło.
I to zarówno jeden rodzaj, jak i drugi.
Nie zachowałem niestety paragonu za te kotlety i już szkoda było mi fatygi chodzić tam i próbować udowodnić, że sprzedali zepsute. Nie wydałem dużo na szczęście, po prostu już nigdy nic tam nie kupię. Sanepid powinien zrobić możliwość robienia jakichś anonimowych zgłoszeń online w takich sprawach.
3 komentarzy
Ja raz kupiłam, ale były ok. Smaczne i fajne. Jednak nie jestem fanką takiego jedzenie i wolę robić sama.
Przypuszczam, że jeden na trzy będzie zepsuty, bo leżą w tych lodówkach po kilka dni, nie ma na to dużego popytu. Już wolę jak jest sterylnie zapakowane z podaną datą ważności.
W życiu bym nie kupił czegoś takiego. Podstawową zasadą dla mnie jest możliwość zobaczenia składu i daty ważności. Widać, tam sprzedawali produkty przeterminowane. Trzeba było iść od razu z kotletem i paragonem do sanepidu, zamknęliby budę albo buda dałaby sporą łapuwę, bo tak to wygląda zazwyczaj.